Skąd nazwa

Nie sposób pominąć jednej z najważniejszych rzeczy czyli nazwy naszej fundacji. Kiedy rejestrowałam fundację słyszałam, że może ta nazwa jest zbyt agresywna. Inni z kolei byli bardzo pozytywnie zaskoczeni i gratulowali pomysłu…tylko, że to nie ja jestem twórcą. Może ta historia jest/będzie inspiracją dla wielu osób w stanie w którym wszystko słyszą, rozumieją, a świat wokół już wydał na Nich wyrok: stan wegetatywny.

Myśl o tym, że chciałam założyć fundację była w mojej głowie od dawna. Wiedziałam Komu chcę pomagać, jak zamierzam to robić, ale nie miałam nazwy. Pewnego styczniowego dnia poszłam z C-Eye (urządzenie wykorzystujące fiksację wzroku) do mojego pacjenta. Pan porażony czterokończynowo, z afonią, po rozległym udarze mózgu. Załączyłam urządzenie, przez chwilę rozwiązywaliśmy jakieś zadania. Po pewnym czasie Pan sam skierował wzrok na aplikację wirtualna klawiatura. Zaczął coś pisać, powoli, czasami pojawiały się jakieś literki, których nie chciał więc na spokojnie kasował i zaczynał jeszcze raz. Trwało to jakieś 40 minut, w tym czasie dołączyła do nas druga neurologopedka i razem patrzyłyśmy ze zdziwieniem na to z jaką determinacją ten Pan próbuje coś napisać. Było to tym bardziej zaskakujące, że ta Osoba bardzo rzadko korzysta z klawiatury, a jednocześnie jest diagnozowana jako stan minimalnej świadomości, a nawet przez niektórych specjalistów jako stan wegetatywny.

Gdy skończył pisać, naszym oczom ukazał się napis: JESZCZE DOPNĘ SWEGO…Stałyśmy zszokowane tym bardziej, że siła z jaką walczy ze swoją chorobą, niepełnosprawnością, a przede wszystkim brakiem wiary innych ludzi w Jego świadomość, najlepiej oddawały te słowa. Zaraz pomyślałam, że to byłaby świetna nazwa mojej fundacji. Właśnie moi podopieczni każdego dnia muszą coś komuś udowodniać, a my chcemy Im w tym pomóc. Zapytałam Twórcę czy zgodzi się wykorzystać to co napisał, jako nazwę fundacji i oczywiście zaznaczył: TAK. Teraz wspólnie tworzymy i działamy w ramach fundacji.